Zwycięstwo miłości do natury we Włoszech! Eliza na podium.

Zapraszamy do rozmowy z Elizą Weber, zwyciężczynią Międzynarodowego Konkursu Arteflorando we Włoszech, który odbył się podczas festiwalu Leverano in Fiore.
Jak się czujesz po wygranej? Czy już dotarło do Ciebie co się wydarzyło?
We Włoszech uczucie było niesamowite, zaskoczenie połączone z potężną radością i satysfakcją. Po powrocie do Polski miałam zaledwie jedno popołudnie żeby trochę odpocząć i weszłam w wir pracy - teraz jest bardzo gorący czas w pasiece (mam 15 uli) i w ogrodach- a na co dzień jestem też ogrodnikiem. Po kilku dniach intensywnej pracy emocje już trochę opadły.
Na czym polega konkurs? Ile prac musisz przygotować ile masz na to czasu?
W konkursie mogą startować ludzie z całego świata. Każdy team składa się z dwóch osób - uczestnika i asystenta. Asystent współpracuje z uczestnikiem do rozpoczęcia konkurencji. jednak podczas trwania konkurencji uczestnik z asystentem nie mogę mieć kontaktu. W konkursie Arteflorando były trzy konkurencje, wszystkie odbywały się w różnych miejscach na ulicach zabytkowego centrum Leverano.

Pierwsza konkurencja - jej temat był znany wcześniej, wszystkie teamy miały 1,5 miesiąca na przemyślenie tematu, projekt, wykonanie konstrukcji, techniki i w końcu zamówienie kwiatów. W tym roku temat przewodni brzmiał „Love is in the air”, a tematem pierwszej konkurencji to „Wedding sustainable arch”, czyli „Zrównoważony łuk ślubny”.Zadanie mogło być przygotowywane przez uczestnika i asystenta do 15 min przed rozpoczęciem konkurencji, czyli 15 min przed rozpoczęciem gotowa konstrukcja musiała stać na wyznaczonym miejscu. W naszym wypadku musiałyśmy mieć również zamontowane fiolki napełnione wodą, oczyszczone kwiaty, narzędzia i wszystko co jest potrzebne żeby ukończyć zadanie. Pierwsza konkurencja zaczynała się o 10.00 w sobotę i trwała 210 minDruga i trzecia konkurencja to niespodzianki, o tym jak będą wyglądać dowiedzieliśmy się podczas zebrania, które odbyło się w piątek o godz. 14.00.Podczas zebrania zaprezentowano Jury oraz wszystkich uczestników, został też omówiony regulamin. Dowiedzieliśmy się także, że w pierwszą pracę musimy wkomponować między 50 a 100 róż, które dostaliśmy od organizatorów - mogliśmy wybrać 4 różne kolory.
Druga konkurencja - to dekoracja drzwi w mieście.Konkretne drzwi do dekoracji były losowane przez uczestników. Dostaliśmy zestawy kwiatów - wszystkie jednakowe, metalową konstrukcje, gąbki i garnety. Mogliśmy użyć własnych materiałów technicznych oraz uzbieranego suszu, gałęzi, korzeni. Natomiast nie wolno było użyć innego materiału żywego niż ten, który dostaliśmy od organizatorów. Konkurencja druga rozpoczęła się o 16.00 w sobotę i trwała 120 min.
Trzecie zadanie - to bukiet ślubny Kwiaty do tego zadania dostaliśmy w piątek po kolacji o godz. 20.00. W każdym zestawie było 100 białych róż, najważniejszy warunek konkurencji to, że róże miały grać w bukiecie wiodącą rolę. Technika wykonania bukietu była dowolna, mogliśmy użyć suszu, gałęzi, korzeni pozbieranych wokół, jednak kwiaty jedynie te, które dostaliśmy. Na opracowanie koncepcji i przygotowanie mieliśmy czas do niedzieli, do 10.45.Konkurencja zaczynała się w niedzielę o godz 11.00 i trwała 90 min.
Jak się przygotowywałaś do konkursu, ile czasu Ci to zajęło? (tu możesz napisać, że miałaś przygotowany stelaż do pierwszej instalacji ale nie dotarł i jak sobie z tym poradziłaś)
Przygotowania zaczęłam od razu po podjęciu decyzji o starcie w konkursie. Najpierw przeczytałam kilka razy regulamin konkursu. Następnie zaczęłam zgłębiać temat pierwszej konkurencji- oglądać różne łuki w architekturze i w przyrodzie. Kiedy poczułam inspiracje tematem przewodnim zaczęłam projektować, oglądałam zdjęcia Leverano, myślałam nad techniką. Kiedy gotowy projekt zawierał szczegóły wykonania stalowej, rozkręcanej konstrukcji (trzeba to było jakoś przetransportować - postanowiłam część materiałów wysłać kurierem), reszty elementów dekoracyjnych, kolorystykę - zabrałam się za zrobienie listy roślin, którą musiałam wysłać do końca maja, żeby na miejscu czekały na mnie kwiaty. W sumie wysłałam 2 paczki i miałam ogromną walizkę z narzędziami i resztą elementów konstrukcji. Na miejsce dotarłyśmy we wtorek, a od środy do czwartku wieczór pracowałyśmy z Helenką przy konstrukcji, tworzonej przez Monikę Bębenek i załogę Kwitnących Horyzontów. W środę po południu przyszła pierwsza paczka - lekko opóźniona, bo miała być w poniedziałek. Jednak po drugiej przesyłce z konstrukcją i materiałami technicznymi ślad zaginął. Poszukiwania trwały i we Włoszech i z Polski - bezskutecznie - w czwartek o 19.00 wiedziałam już że nie dotrze na czas. Miałyśmy z Heleną chwile na podjęcie decyzji co robimy - usłyszałam - „Coś wymyślisz mamo, ja Ci pomogę”, no i cały czas byłam bardzo pozytywnie dopingowana przez Monikę, która dawała odczuć, że sobie poradzę! W czwartek nie poszłyśmy z Helenką na kolację - trzeba było jakoś ostudzić gniew i zabrać się do pracy - wszyscy uczestnicy mieli gotowe konstrukcje i piątek został im na dopracowanie detali, oczyszczenie kwiatów. My nie miałyśmy nic... Zabrałam elementy, z których planowałam zrobić konstrukcje do swojego apartamentu. Ja skręcałam bambusy, a Helenka fiolki - nie szło nam zbyt szybko - byłyśmy zmęczone. Musiałyśmy wiele zmienić, choćby to że nie przyszedł z konstrukcją sznurkodrut i część fiolek. Miałyśmy drut żarzony i 350 fiolek...kto nawijał ten wie. Następny dzień zaczął się intensywnie - pobudka o 5.00 po 3 godz snu, zbieranie kwiatów na polach, bo część użytych kwiatów to kwiaty dzikie, przeniesienie konstrukcji do klasztoru, tam trwały przygotowania do konkursu i dalsza praca nad nią. Po obiedzie odbyło się zebranie z jury, które trwało jakieś 2,5 h. Po nim pracowałyśmy dalej, inne drużyny przygotowywały już 2 zadanie, my wciąż pracowałyśmy nad konstrukcją do pierwszego, skończyłyśmy w piątek o 2.00 w nocy. W sobotę znowu pobudka o 5 - zbieranie dzikich kwiatów do konstrukcji, przetransportować materiały do pierwszego zadania, wymyślić i zacząć robić 2 zadanie.W sobotę, po pierwszej konkurencji zabrałyśmy się do pracy nad drugą, ale byłyśmy zmęczone i zabrakło nam czasu na wykonanie konstrukcji do zadania. Po kolacji Helena poszła odpocząć a ja zabrałam się za kryzę pod bukiet ślubny- skończyłam o 1.00 w nocy. W niedzielę obie same obudziłyśmy się o 6.00 Helena pobiegła nalać wody do fiolek w pierwszej pracy, a ja pierwszy raz od czw. pozwoliłam sobie żeby chwile posiedzieć z kawą w słońcu. Potem poszłyśmy do klasztoru przygotować się do ostatniej konkurencji.


Jak się pracuje z córką przy takim konkursie? Czy to Wasz pierwszy wspólny projekt? Czy pracujecie razem na co dzień?
Pierwszy raz brałyśmy razem udział w konkursie, ale pracujemy razem od dawna. Helenka od urodzenia widziała mnie przy kwiatach, potem też pomagała mi - np przy dekoracjach weselnych. Muszę przyznać, że nie mogłam sobie wymarzyć lepszej asystentki - motywowała, wspierała, nie traciła wiary, pracowała bardzo szybko i doskonale odnajdywała się w każdej sytuacji. Przed pierwszą konkurencją spadło nam z wózka wiadro z wodą do napełniania fiolek, nie było już czasu żeby wrócić po wodę do klasztoru. Ja zdążyłam tylko jęknąć „O nieeee”. Helenka znalazła kwiaciarnie nieopodal - pobiegła z wiadrem, przyniosła wodę, pobiegła jeszcze i pożyczyła drabinę i ręczniki do wytarcia wody, a na koniec wyszła z kwiaciarni pani i zapytała po włosku czy zrobić mi kawy. Helena była niesamowita!!!
Skąd u Was, dziewczyny wzięła się ta pasja do kwiatów?
Nie wiem - ale chyba się z nią urodziłyśmy. Ja od dziecka kocham kwiaty, od kiedy pamiętam zachwycały mnie. Na studiach zaczęłam pracować w kwiaciarni i już przygoda z kwiatami trwała. Helenka się w tym już urodziła i też od kiedy pamiętam kocha kwiaty. Mamy duży ogród pełen kwiatów - pomaga mi w nim od kiedy pamiętam.
Co Wam się najbardziej podobało na Festiwalu i na wyjeździe?
Wszystko nam się podobało - towarzystwo, krajobraz, jedzenie, cała organizacja była świetna. Po bukiecie ślubnym pojechałyśmy z Moniką i dziewczynami z Kwitnących Horyzontów zrelaksować się na plażę, to było fantastyczne. A w poniedziałek pojechałyśmy do Lecce zwiedzać włoskie ogrody, to dopiero nam się podobało. Wszystko było niesamowite !!!